sobota, 21 marca 2015

Z dziennika Nadii, 13 lipca 2574r.; Laumri


Jestem wkurzona, bo znalazłam te księgi rachunkowe! Jak on mógł to przede mną ukrywać?! Zrobiłam mu awanturę, że nie powiedział o długach, których nie spłacimy nawet jakbyśmy otworzyli klub z mocno dwuznacznymi występami „artystycznymi”, a on na mnie nawrzeszczał, bo grzebię w jego rzeczach i wtrącam się w nieswoje sprawy.

- Jak to nie moje?!
- Dług jest na moje nazwisko.
- Nie spłacisz, przejdzie na mnie, więc to moja sprawa!
- Czyli nie zależy ci na uratowaniu marzenia mamy? Tak bardzo, że chciałaś uciec na Starą?
- Tato…

- Nie przerywaj jak do ciebie mówię! Nie potrafisz zrozumieć, że to dla mnie ważne?! Jesteś zbyt dumna, żeby znieść myśl o przyjęciu pomocy, w tym również pożyczki! Ale uprzedzam cię Nadi – świat tak nie wygląda. Nie jesteś niezależną jednostką.

Powiedziałam coś w stylu, że muszę się przejść. Nie przewietrzyć, bo wiatr hula po domu jak szalony, przecież nie stać nas na zwykły cement.
Tylko co on sobie wyobrażał biorąc ten kredyt? Żeby jeden!

Zresztą najbardziej jestem wściekła, że… ma rację, chol**a jasna! Jestem zbyt dumna, żeby przyjąć pomoc, wziąć pożyczkę. No bo po co? Jak mogę sobie poradzić sama, to czemu mam być od kogoś zależna? Nawet Charlie wyjechał i go nie ma! Jego i jego genialnych pomysłów! Dlatego nie można polegać na ludziach. Tylko na sobie. Mój przyjaciel wyjechał, ojciec mnie okłamuje. Świetnie, a ja mam iść, wywrócić swoje zasady do góry dnem, jak łódź podczas sztormu, i iść płaszczyć się przed bogatymi bucami.


                                                               MOWY NIE MA!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz